"Błogosławione wyspy Japonii!
Gdyby obcy chcieli pojąć
Twoją duszę Yamato, wówczas rzeknij:
Wdychając, wschodzącym słońcem rozjaśnione, powietrze
Kwitnie drzewo wiśni, dzikie i piękne."
Motoori Norinaga

5 marca 2013

Cząstka trzecia. 2/2


Tak też dotrwała aż do teraz. To już pięćdziesiąt dni. W tym czasie zdarzyło się tak wiele, że nie sposób było tego ogarnąć. Aiko obiecała sobie solennie, że kiedyś usiądzie i ze spokojem uporządkuje sobie wszystkie jej przygody. Teraz jednak uśmiechnęła się szczerze otrząsając się z resztek wspomnień. Na horyzoncie ukazało się małe światełko. Promyk szczęścia dający nadzieję.
Siwowłosa przyspieszyła. I już po paru minutach las zaczął się przerzedzać. 
Ulga jaka ogarnęła kobietę była niedopisania. Słońce przebijające się przez korony drzew powoli ogrzewało jej twarz i dłonie wyciągnięte przed siebie. Na chwilę zapomniała nawet o bólu i zmęczeniu. Pozwoliła zatopić się w tej błogiej chwili.
Moment ten nie trwał jednak długo. Został brutalnie przerwany.
Tuż za plecami Aiko, gdzieś w górze rozległ się hałas. Nagły szelest wytrącił kobietę z zamyślenia, przez co na powrót stała się czujną, nieufną kobietą. 
Przyspieszyła. Znienacka przy jej prawym uchu świst przeciął powietrze i tuż przed jej stopami w ziemie wbiła się drewniana strzała. Aiko spojrzała na wystającą z ziemi broń. 
No jeszcze tego mi brakowało! Kuso!
Czujnym wzrokiem badała okolicę, gdy usłyszała kolejny świst powietrza za plecami. Już miała uciec w bok, nagle poczuła jak coś z impetem wbija się jej w plecy. A dokładniej w garb na plecach. 
Jej oczy rozszerzyły się w przerażeniu kiedy do jej uszu dotarł płacz dziecka. Zaczęła miotać się jak szalona próbując zdjąć płaszcz, jednak wbita strzała utrudniała jej zadanie. 
Kolejny pocisk wbił się w ziemie tuż obok klęczącej kobiety. 
- Przestańcie! – Zawyła, rozglądając się rozpaczliwie. – Przestańcie, proszę was! Tu jest dziecko!
Nie spodziewała się jakiegokolwiek odzewu, ten jednak nastąpił zaraz po jej słowach.
Z jednego z wyższych drzew tuż przed nią zeskoczył dość młody mężczyzna. Patrzył z góry na klękającą zrozpaczoną kobietę mierząc w nią krótkim ostrzem. Jego zimny wzrok, postawa i dziwna opaska na ramieniu podpowiadały kobiecie, że jest to shinobi. Do tej pory spotkała na swojej drodze kilku, ale żaden nie był wobec niej tak wrogo nastawiony. 
- Eizo! Dość, wystarczy! – Z za pleców mężczyzny dało się słyszeć karcący, niski głos. 
Aiko spojrzała tam odruchowo modląc się o cud. W ich kierunku podążał dość niskiego wzrostu, starszy mężczyzna. 
- Tak jest mistrzu. – Odezwał się młody, wycofując się i kłaniając starszemu.
Aiko do tej pory nie miała odwagi podnieść się z klęczek czy choćby odrobinę ruszyć, dopiero głośniejszy płacz dziecka wyrwał ją z osłupienia. Przestała zwracać uwagę na stojących przed nią mężczyzn. Zdjęła rękawy płaszcza i z całej siły szarpnęła za materiał. Strzępy szaty opadły bezwiednie na ziemię ukazując dziwną konstrukcję na plecach kobiety. Oddychając szybko, zaczęła rozwiązywać szarfy na piersi. Jedną ręką przytrzymując kosz, drugą puszczając materiał udało jej się delikatnie ułożyć nosidełko na ziemi. 
Była tak zaabsorbowana tym co robi, że nie miała szans zauważyć zmieniającej się mimiki dwóch osobników stojących w pobliżu. Nie obchodziło ją to, że w każdej chwili mogą ją zaatakować a ona nawet nie będzie miała szans się obronić. Teraz najważniejsze było aby dostać się do Sore. 
Ulga wpłynęła na jej twarz gdy ujrzała, że dziecku nic nie jest. Strzała przebiła się przez wiklinę i warstwę drewna ale nie dosięgła dziewczynki. Dziecko musiało się zbudzić przez hałas. 
Aiko wzięła ją w ramiona i przytuliła mocno. Przez chwilę myślała, że coś jej się stało lub co gorsza, że ją straciła. Z dzieckiem w ramionach podniosła wzrok na mężczyzn. Mina młodszego z nich wyrażała niechęć i zdziwienie. Natomiast starszy z nich, gładząc wąsa przyglądał się jej z politowaniem i można by rzec sympatią.
- Barbarzyńcy! – Oburzyła się. – Dlaczego mnie zaatakowaliście! Nie widać, że jestem cywilem?! 
- Niech Pani wybaczy, mój podopieczny wziął panią za potencjalne niebezpieczeństwo…
- Potencjalne niebezpieczeństwo?! A co jest takiego niebezpiecznego w staruszce przechadzającej się po lesie?! Obawiali się panowie, że może kogoś zaatakuję?! Ciekawe jak i czym! Może laską?
- Ależ niech się pani uspokoi! – Rzekł spokojnie wąsaty. – Przecież nic się pani nie stało!
Przez chwilę Aiko myślała, że się przewidziała. Jednak nie! On się nadzwyczajnie w świecie śmiał!
- To oburzające! – Krzyczała potrząsając dzieckiem, które powoli się uspokajało. 
Kobieta w końcu wstała mierząc obu groźnym wzrokiem. Wyrwała strzałę wbitą w jej ekwipunek, notując w myślach, że musi przy najbliższym postoju sprawdzić, czy żadna jego cześć nie ucierpiała. Chwyciła kosz pod ramię, dzielnie prostując załamujące się pod ciężarem nogi i ruszyła przed siebie nie oglądając się na zdziwionych mężczyzn.
- Niech Pani poczeka! – Zawołał za nią wąsaty mężczyzna.
Jednak ta nie zamierzała go posłuchać. Nie chciała mieć z nimi nic do czynienia. Za kilka minut wyjdzie z tego przeklętego lasu i poszuka jakiegoś schronienia w pobliskiej wiosce. Musiała się tam jakaś znajdować, tak wskazywała mapa i Aiko miała ogromną nadzieję, że tym razem się nie myli. 
- Ależ Pani uparta. – Usłyszała nagle tuż obok siebie, przez co podskoczyła wystraszona. – Chciałbym Panią przeprosić za zachowanie swojego ucznia i zaproponować skromną pomoc... – Mówił mężczyzna zupełnie nie zwracając uwagi na zdziwienie i przerażenie Aiko.
- Czy zechce pani się na chwilę zatrzymać i z nami porozmawiać?
Siwowłosa zatrzymała się dla świętego spokoju. Patrzyła wyczekująco na mężczyznę, czując jak bagaż coraz bardziej jej ciąży. 
- Bardzo przepraszamy za ten nagły i niesłuszny atak na pani osobę. Jesteśmy świadomi, jak bardzo mogła Pani i eee Pani dziecko ucierpieć. Chcemy więc w ramach zadośćuczynienia odrobinę Pani pomóc. – Uśmiechnął się radośnie podkręcając wąsa, bardzo z siebie zadowolony. 
Dopiero teraz zauważył jak kobieta kurczowo trzyma swój kosz i jak pot wstępuje jej na czoło, zapewne z wysiłku. 
- Ależ gdzie moje maniery! Eizo pomóż Pani i weź jej bagaż. – Rozkazał tonem nieznoszącym sprzeciwu. 
Młodzieniec posłusznie poczłapał się w stronę Aiko, ta jednak nie zamierzała tak łatwo dać za wygraną. 
- Dziękuję za ofertę, jednak nie skorzystam. 
Po czym ruszyła w dalszą drogę słysząc za sobą zirytowane westchnienie. Szła tak dłuższy czas nie oglądając się za siebie. Jednak wyraźnie słyszała idących za nią mężczyzn, którzy bynajmniej nie kryli się z tym, że podążają za nią krok w krok i rozmawiali w najlepsze. Początkowo nie zwracała na to większej uwagi. Zajęła się uspokajaniem Sore, która teraz gaworzyła jej słodko w ramionach.
Z czasem jednak szepty zaczęły narastać i zirytowana do granic możliwości kobieta w końcu nie wytrzymała. Odwróciła się gwałtownie z zamiarem nawrzeszczenia na mężczyzn. Jakież było jej zdziwienie gdy nie ujrzała nikogo za sobą. Przez chwilę stała osłupiała, aż nie wytrącił jej z tego stanu cichy chichot. Aiko spojrzała w tamtym kierunku. Ponad nią do góry nogami zwisali ci sami mężczyźni. Oboje wgapiali się w nią bezczelnie. Z czego jeden z nich, oczywiście starszy nie mógł się powstrzymać od chichotu na widok jej miny. Zdziwienie Aiko przechodziło powoli w gniew, by po chwili przejść w jeszcze większe zdziwienie. Jakim cudem oni wisieli ot tak sobie do góry nogami?!
Starszy z nich nie wytrzymał długo i zeskoczył po raz kolejny przed kobietę uśmiechając się przyjaźnie.
- To co? Może jednak pomóc? 
Na widok rozszerzonych ze zdziwienia ust Aiko ponownie się zaśmiał.
- Nazywam się Etsuya, a to mój uczeń Eizo. Jesteśmy shinobi z pobliskiej wioski herbaty. – Ukłonił się lekko, to samo zrobił jego uczeń stojąc już razem ze swoim mistrzem na ziemi. – A Pani to..?
- Nazywam się Aiko... – Mruknęła cicho nadal zdziwiona kobieta.
- Miło nam poznać! A to jest...? – wskazał na dziecko. 
Aiko otrząsnęła się szybko. Wróciła czujność. 
- Sore. Jest synem mojej zmarłej córki. – Odparła pewnie. 
Taką właśnie wersję przyjęła oficjalnie. Poza granicami własnej wioski nie musiała obawiać się, że ktoś ją rozpozna. A opieka nad dzieckiem, zmarłej córki była zdecydowanie bardziej przekonująca. Zresztą to jak do tego doszło, to kolejna długa historia, łącząca się z pewną starszą Panią, u której się kiedyś zatrzymała.
- Piękny chłopak, doprawdy. To może ja wezmę… – Wskazał ręką na wiklinowy kosz.
- Powtarzam, że nie potrzebuję pomocy. Jesteście Panowie z wioski herbaty? Możecie mi przynajmniej powiedzieć, jak daleko do najbliższej osady? Podróżuję już dłuższy czas i pragnę się tam zatrzymać. 
- Niech się Pani nie wygłupia. Idziemy w tym samym kierunku, a do wioski jeszcze spory kawałek. No już... niech no pani mi to odda. – Po czym bezceremonialnie wyrwał bagaż ze słabego uścisku Aiko. 
Nie słuchając sprzeciwów ze strony kobiety podał go młodemu, milczącemu do tej pory chłopakowi.
No co za facet! Pomyślała zirytowana Aiko.
Już po chwili szli ramie w ramie w stronę wioski. Zanim tam jednak dotarli, Aiko była zmuszona wysłuchać wielu dziwacznych opowieści i historyjek, które według Pana Etsuyi były niesamowicie zabawne. Nikt nie pytał jej niestety o zdanie. A miałaby na ten temat wiele do powiedzenia. Pod napływem tej paplaniny nawet Sore zdążyła usnąć spokojnie w ramionach swej opiekunki.
Zmęczona kobieta z westchnieniem ulgi przywitała mury wioski. Nie miała siły nawet podziwiać oryginalnej architektury i klimatu wioski. Marzyła tylko o ciepłym posiłku i wygodnym posłaniu. 
- Obawiam się, że o tej porze roku nie znajdzie pani przyzwoitego miejsca na postój. Nie z dzieckiem. – Odezwał się nagle Pan Etsuya. – Jeśli mógłbym, to chciałbym zaproponować pani bezpieczny pobyt w moich skromnych progach. 
Słowa te na powrót ocuciły kobietę. Nie ufała temu mężczyźnie na tyle by ryzykować. Jednak, jeśli ten nie kłamał, to mogła wylądować na dworze dzisiejszej nocy, a tego by chyba nie przeżyła. Po dłuższym namyśle zgodziła się. 
- Ale tylko na jedną noc! – Zastrzegła od razu.
- Oczywiście, jak pani zechce! – Odparł z uśmiechem.
Podążyli więc razem przez wioskę, aż do jej południowego krańca. Droga była długa, a przez zadziwiającą ilość krętych uliczek Aiko poczuła się jeszcze bardziej zmęczona i zagubiona. 
Gdy wreszcie dotarli na miejsce przed jej oczami wyrósł dość okazały, duży dom. Posiadłość wybudowana w klasycznym stylu japońskim, otoczona zewsząd była przez bujną choć zadbaną roślinność, tworzącą harmonijny ogród. Etsuya wprowadził Aiko i swojego ucznia do środka. Dom był pusty, co trochę zdziwiło kobietę. Mężczyzna wyglądał na dość zamożnego, więc nawet przy braku rodziny wydawało jej się logiczne posiadanie swego rodzaju gosposi. Nikogo jednak nie zauważyła w drodze do wyznaczonego jej pokoju. Co więcej jej czujne acz zmęczone oczy zdążyły wypatrzeć pyłki kurzu pokrywające półki a nawet podłogę. Niewątpliwie znaczyło to, że pan domu dawno tu nie zaglądał. Etsuya spostrzegł zdziwioną miną Aiko więc pospieszył z wyjaśnieniami. 
- Nie było mnie w domu od miesiąca, przepraszam za ten bałagan… Zapewniam jednak Aiko, że nie poczujesz z tego powodu, żadnego dyskomfortu. Ulokuję Cię jeśli pozwolisz w zachodnim skrzydle. Jest dość blisko kuchni oraz wyjścia do ogrodu… Powinno Ci się spodobać.
Aiko przytaknęła. Była zmęczona i szczerze nie bardzo obchodziła ją tym momencie topografia tego mieszkania, po co jej to było skoro nazajutrz odejdzie? Nie miała nawet sił zastanawiać się, kiedy oboje stali się na tyle bliscy, żeby mówić do siebie po imieniu. 
Nie zwróciła nawet uwagi na żegnającego i odchodzącego chłopaka. Etsuya zabrał od niego rzeczy Aiko i wskazał kobiecie kierunek drogi. Doszli do pomieszczenia na końcu długiego korytarza. Mężczyzna rozsunął delikatnie drzwi i wpuścił ją przodem. Aiko zawahała się, lecz po chwili przekroczyła próg. Pokój był dość duży, utrzymany w tradycyjnym stylu, nieróżniącym się od reszty domu. To na co siwowłosa zwróciła uwagę było łóżko. Futon złożony schludnie znajdował się naprzeciw drzwi. Tuż obok niego mały stoliczek w kącie pokoju. Kobieta przyglądała się z zaciekawieniem malowidła zdobiącym ściany. Ilustracje przedstawiały tańczące lisy. Przez jej umysł przebiegło wspomnienie pozostawionej Lisicy i coś ukuło ją w piersi. Odwróciła wiec wzrok i teraz wpatrywała się w kres horyzontu widniejącego za oknem.
Etsuya mówił coś do niej, lecz ta nie trudziła się nawet słuchać. Wyłapała pojedyncze słowa takie jak kąpiel, jedzenie czy dziecko i sen. Jej umysł był zmroczony, jej myśli wędrowały daleko. 
Gdy wreszcie się ocknęła mężczyzny już przy niej nie było, a trzymany przez niego kosz stał teraz u jej stóp. Przysiadła na ziemi, Sore nadal spała. Aiko zagapiła się chwilę na jej spokojną twarz. Dziecko nie wyglądało za dobrze, było chudłe, ubranka postrzępione i brudne wisiały na niej bardziej niż zwykle. 
Obie były zmęczone. Mimo to, Aiko wiedziała, że jeszcze nie może zaprzestać podróży. Miała przeczucie, że coś nimi pokieruje i da im znak gdy będą mogły już odpocząć i przystanąć na zawsze. A wtedy kobieta nie miała zamiaru już nigdy wędrować. 
Powolnymi ruchami zaczęła wyjmować swoje rzeczy z kosza i układać je naokoło siebie. 
Stary kompas, mapa, ubrania, nóż, woreczek ryżu, który jak się okazało został przebity strzałą i połowa jego zawartości się wysypała no i sakwa na wodę. Wszystkiego było niewiele. Kobieta spoglądała na to krytycznym wzrokiem dopóki nie wrócił Etsuya. 
-Czy mogę...? – Spytał wskazując na mapę.
Aiko kiwnęła niepewnie.
- Ciekawe… Doprawdy, bardzo ciekawe. Oh! A to! Niesamowite...
Irytowało ją to niezmiernie. Co tez mogło być takiego ciekawego i niezwykłego?! Przecież to tylko zwykła mapa. Nie zamierzała jednak pytać. Mężczyzna zaprzestał po chwili i przeniósł swój wzrok na siedzącą naprzeciw niego kobietę. I tym razem długo się przyglądał. Speszona Aiko spuściła wzrok chociaż wiedziała, że nie powinna czuć się zawstydzona. Przecież to nie ona wpatrywała się w niego przenikliwie. Przez to spojrzenie czuła się słaba i jakby odkryta. Miała dziwne wrażenie, że mężczyzna wszystko o niej wie. Nie podobało jej się to.
- Chodź. Naszykowałem kąpiel. – Rzekł cicho, po czym ruszył w kierunku drzwi, nie oglądając się za siebie.
Zawahała się lecz po chwili ruszyła w ślad za nim z Sore w ramionach. 
No cóż będzie zmuszona obudzić małą...
Etsuya przeprowadził ją przez prawie cały dom by dotrzeć do łazienki. Przez chwilę Aiko miała wrażenie, że świat wokół niej się kręci. Wszystko w tym pomieszczeniu było tak inne, tak dziwne i po prostu okrągłe.  Półki, okna a nawet detale pokrywające ściany. Po środku stała również okrągła, drewniana wanna wpuszczona nisko w podłogę. Mężczyzna wskazał jej gdzie co jest, po czym ulotnił się szybko by jej nie przeszkadzać. Na widok jej miny nie mógł się jednak powstrzymać od szerokiego uśmiechu i podkręcenia wąsa z zadowoleniem.
Aiko obeszła wannę dookoła błądząc opuszkami palców po powierzchni wody.
Mokrymi palcami dotknęła nosa dziewczynki i gładziła jej policzki pieszczotliwym gestem. Mała zaczynała się przebudzać, co było na rękę kobiecie. Usadziła ją na stosie ręczników tuż przy wannie po czym zajęła się sobą, mając dziecko cały czas na oku. 
Po bardzo długiej kąpieli czuła się jak nowo narodzona. Teraz wiedziała jak bardzo potrzebowała zatrzymać się gdzieś w cywilizowanym miejscu. 
Gdy opuściła to magiczne pomieszczenie udała się w raz z Sore w stronę kuchni. Kierowała się instrukcjami Etsuyi ale mimo to zbłądziła kilka razy po drodze. 
 Mężczyzna siedział już przy stole czekając na nie. Wpatrywał się w ścianę nieruchomym wzrokiem, Aiko miała wrażenie, że ten stara się wtopić w otoczenie.
Chrząknęła oznajmiając swoją obecność. Ten spojrzał na nią i zaprosił gestem ręki do siebie. 
Zapach gotowanych jarzyn dotarł do nosa siwowłosej przypominając o głodzie jaki czuła. Nim zaczęli jeść Etsuya pomodlił się krótko. Mimo pragnienia jakie dręczyło Aiko, ta wpierw zajęła się dziewczynką. Usadziła ją sobie na kolanach i próbowała w nią wmusić jak najwięcej ciepłego posiłku. Gdy mała widocznie już objedzona zaczęła grymasić, dopiero wtedy pozwoliła sobie na skromny poczęstunek. 
Etsuya obserwował to wszystko z boku zamyślając się. Kobieta go intrygowała. Uważał, że to niecodzienne spotykać samotną, już trochę starszą panią z dzieckiem, podróżująca widocznie od dłuższego czasu. Zwłaszcza w tak niebezpiecznych czasach. Mimo zakończenia wojny, wciąż było słychać wieści o częstych napadach i mordach, zwłaszcza na cywilach.
Oboje po krótkiej chwili rozeszli się w poszukiwaniu własnych zajęć. Prawie nie rozmawiali ze sobą, nie czuli takiej potrzeby, zresztą zarówno on jak i ona byli niesamowicie zmęczeni. 
Aiko czuła się niesłychanie dobrze. Jej mięśnie odpoczęły dzięki długiej kąpieli, a ciepło rozchodzące się w brzuchu po smacznym posiłku, dawało uczucie senności. Gdy tylko dotarła do „swojego” pokoju rozłożyła futon i ułożyła się na nim wraz z Sore. Dziewczynka bawiła się jej włosami leżąc grzecznie obok. Aiko obserwowała jej ruchy. Patrzyła w jej ciemne oczy i powoli zasypiała.
Gdy ponownie uchyliła swe powieki był już ranek, a ona czuła, że mogłaby tak spać wiecznie. Już miała ponownie oddać się w objęcia morfeusza gdy spostrzegła brak bardzo ważnego elementu. 
Wystraszona podniosła się nagle i rozejrzała. 
Nigdzie nie było widać Sore.
Z trzaskiem otworzyła drzwi. W myślach przeklinała siebie i obcych nieznajomych proponujących nocleg. Miotała się po domu w poszukiwaniu dziecka lub właściciela posiadłości.
Znalazła obie zguby. Początkowo zauważyła tylko Etsuyę odwróconego do niej tyłem. Mężczyzna siedziała ganku ogrodu. Wydawał się być zamyślony i zapatrzony w spadające, smagane jesiennym wiatrem liście. Kiedy Aiko miała już podejść do niego i rzucić jakiś niewybredny komentarz spostrzegła na jego kolanach owiniętą w kocyk bawiącą się czymś dziewczynkę.
Na ten widok przystanęła chwilę i wpatrywała się jak urzeczona w ten obrazek. Zreflektowała się jednak szybko i podeszła do mężczyzny siadając obok niego.
Spokój na jego twarzy nie pozwalał jej się gniewać. Aiko westchnęła głęboko zamykając na chwilę oczy. 
Wdychała jesienne powietrze i czuła się już spokojna i dziwnie bezpieczna.
Nie rozumiała tego, ale nie przeszkadzało jej to. 
Wpatrywali się razem w liście wirujące na wietrze.
- Zostanę jeszcze tylko jeden dzień.
Ten tylko uśmiechnął się do siebie, delikatnie jej przytakując.

Aiko zatrzymała się u tego mężczyzny na dłużej. Znacznie dłużej niż sama chciała. Okazał się on jednak godnym zaufania, ekscentrycznym i przez to dość specyficznym człowiekiem. Aiko zawdzięcza mu naukę wielu pożytecznych rzeczy i ochronę, podczas gdy na zewnątrz szalała ostra zima. Kobieta czuła się tam dobrze i miała okazję zebrać siły przed kolejną wędrówką oraz przyjrzeć się zjawisku, które ostatnimi czasy zauważyła u swej podopiecznej. A wszystko zaczęło się w dniu jej pierwszych urodzin. Wtedy jednak Aiko nie brała tego na poważnie. Być może zostałoby tak do końca gdyby nie powtarzało się to coraz częściej. Przez co zaczęła wpadać w panikę przerażona tym co działo się z Sore. Między innymi przez to opuściła wioskę Herbaty. Bała się, że ktokolwiek mógłby zauważyć dziwne zachowanie dziecka. Tak więc niebawem ruszyły w dalszą podróż, obie kompletnie odmienione.

*Kierunek północno-zachodni - jest to kierunek według Japończyków przynoszący pecha.

2 komentarze:

  1. Hmm... ... No zbyt błyskotliwa nie jestem, a nie chciałabyś chyba komentarza zawierającego same wyrazy pokrewne, bliskoznaczne do świetnie i pięknie?
    Ile razy będę to pisać, nie wiem... Idealnie dobrane reakcje. Każdy ruch Aiko idealnie pasował. Lubię to widzieć w opowiadaniach w gruncie rzeczy dlatego, że chciałabym zostać psychologiem ^^ Podobał mi się jej stosunek do Etsuyi, początkowo całkowicie wściekle i oschle, potem z dystansem, a na końcu już nieco sympatyczny. Coś mi się wydaje, że Sore może posiadać jakieś tajemne zdolności, mogłaby być choćby jinchuuriki, co w gruncie rzeczy wyjaśniłoby dlaczego wydawała się martwa po porodzie... Heh... O ile miałoby się co przegrzać. Maniek (mózg) wyjechał na Hawaje, dostałam pocztówkę ^^
    Dziękuję, że wpadłaś na mój blog o FT, cieszę się niezmiernie :D Prowadzę też o Naruto XD Bystra jestem. Nie lubię spamu, dlatego tylko wspominam.
    Tak czy siak, pozdrawiam i życzę weeny~! Niby wypadałoby też wesołego alleluja, ale to dzisiaj... Heh... Tak czy siak... Alleluja~!
    Bayooo~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera... Tam przed "heh" był taki emm... nawias i pisało "mózg jej się przegrzewa"... Cholerny blogspot usuwa te "<" ptaszki, czy jak to kto woli nazywać >.<

      Usuń