Tak też dotrwała aż do teraz. To już pięćdziesiąt
dni. W tym czasie zdarzyło się tak wiele, że nie sposób było tego ogarnąć. Aiko
obiecała sobie solennie, że kiedyś usiądzie i ze spokojem uporządkuje sobie
wszystkie jej przygody. Teraz jednak uśmiechnęła się szczerze otrząsając się z
resztek wspomnień. Na horyzoncie ukazało się małe światełko. Promyk szczęścia
dający nadzieję.
Siwowłosa przyspieszyła. I już po paru minutach las zaczął się przerzedzać.
Ulga jaka ogarnęła kobietę była niedopisania. Słońce przebijające się przez
korony drzew powoli ogrzewało jej twarz i dłonie wyciągnięte przed siebie. Na
chwilę zapomniała nawet o bólu i zmęczeniu. Pozwoliła zatopić się w tej błogiej
chwili.
Moment ten nie trwał jednak długo. Został brutalnie przerwany.
Tuż za plecami Aiko, gdzieś w górze rozległ się hałas. Nagły szelest wytrącił
kobietę z zamyślenia, przez co na powrót stała się czujną, nieufną kobietą.
Przyspieszyła. Znienacka przy jej prawym uchu świst przeciął powietrze i tuż
przed jej stopami w ziemie wbiła się drewniana strzała. Aiko spojrzała na
wystającą z ziemi broń.
No jeszcze tego mi brakowało! Kuso!
Czujnym wzrokiem badała okolicę, gdy usłyszała kolejny świst powietrza za
plecami. Już miała uciec w bok, nagle poczuła jak coś z impetem wbija się jej w
plecy. A dokładniej w garb na plecach.
Jej oczy rozszerzyły się w przerażeniu kiedy do jej uszu dotarł płacz dziecka.
Zaczęła miotać się jak szalona próbując zdjąć płaszcz, jednak wbita strzała
utrudniała jej zadanie.
Kolejny pocisk wbił się w ziemie tuż obok klęczącej kobiety.
- Przestańcie! – Zawyła, rozglądając się rozpaczliwie. – Przestańcie, proszę
was! Tu jest dziecko!
Nie spodziewała się jakiegokolwiek odzewu, ten jednak nastąpił zaraz po jej
słowach.
Z jednego z wyższych drzew tuż przed nią zeskoczył dość młody mężczyzna.
Patrzył z góry na klękającą zrozpaczoną kobietę mierząc w nią krótkim ostrzem.
Jego zimny wzrok, postawa i dziwna opaska na ramieniu podpowiadały kobiecie, że
jest to shinobi. Do tej pory spotkała na swojej drodze kilku, ale żaden nie był
wobec niej tak wrogo nastawiony.
- Eizo! Dość, wystarczy! – Z za pleców mężczyzny dało się słyszeć karcący,
niski głos.
Aiko spojrzała tam odruchowo modląc się o cud. W ich kierunku podążał dość
niskiego wzrostu, starszy mężczyzna.
- Tak jest mistrzu. – Odezwał się młody, wycofując się i kłaniając starszemu.
Aiko do tej pory nie miała odwagi podnieść się z klęczek czy choćby odrobinę
ruszyć, dopiero głośniejszy płacz dziecka wyrwał ją z osłupienia. Przestała
zwracać uwagę na stojących przed nią mężczyzn. Zdjęła rękawy płaszcza i z całej
siły szarpnęła za materiał. Strzępy szaty opadły bezwiednie na ziemię ukazując
dziwną konstrukcję na plecach kobiety. Oddychając szybko, zaczęła rozwiązywać
szarfy na piersi. Jedną ręką przytrzymując kosz, drugą puszczając materiał
udało jej się delikatnie ułożyć nosidełko na ziemi.
Była tak zaabsorbowana tym co robi, że nie miała szans zauważyć zmieniającej
się mimiki dwóch osobników stojących w pobliżu. Nie obchodziło ją to, że w
każdej chwili mogą ją zaatakować a ona nawet nie będzie miała szans się
obronić. Teraz najważniejsze było aby dostać się do Sore.
Ulga wpłynęła na jej twarz gdy ujrzała, że dziecku nic nie jest. Strzała
przebiła się przez wiklinę i warstwę drewna ale nie dosięgła dziewczynki.
Dziecko musiało się zbudzić przez hałas.
Aiko wzięła ją w ramiona i przytuliła mocno. Przez chwilę myślała, że coś jej
się stało lub co gorsza, że ją straciła. Z dzieckiem w ramionach podniosła
wzrok na mężczyzn. Mina młodszego z nich wyrażała niechęć i zdziwienie.
Natomiast starszy z nich, gładząc wąsa przyglądał się jej z politowaniem i
można by rzec sympatią.
- Barbarzyńcy! – Oburzyła się. – Dlaczego mnie zaatakowaliście! Nie widać, że
jestem cywilem?!
- Niech Pani wybaczy, mój podopieczny wziął panią za potencjalne
niebezpieczeństwo…
- Potencjalne niebezpieczeństwo?! A co jest takiego niebezpiecznego w staruszce
przechadzającej się po lesie?! Obawiali się panowie, że może kogoś zaatakuję?!
Ciekawe jak i czym! Może laską?
- Ależ niech się pani uspokoi! – Rzekł spokojnie wąsaty. – Przecież nic się
pani nie stało!
Przez chwilę Aiko myślała, że się przewidziała. Jednak nie! On się nadzwyczajnie
w świecie śmiał!
- To oburzające! – Krzyczała potrząsając dzieckiem, które powoli się
uspokajało.
Kobieta w końcu wstała mierząc obu groźnym wzrokiem. Wyrwała strzałę wbitą w
jej ekwipunek, notując w myślach, że musi przy najbliższym postoju sprawdzić,
czy żadna jego cześć nie ucierpiała. Chwyciła kosz pod ramię, dzielnie
prostując załamujące się pod ciężarem nogi i ruszyła przed siebie nie oglądając
się na zdziwionych mężczyzn.
- Niech Pani poczeka! – Zawołał za nią wąsaty mężczyzna.
Jednak ta nie zamierzała go posłuchać. Nie chciała mieć z nimi nic do
czynienia. Za kilka minut wyjdzie z tego przeklętego lasu i poszuka jakiegoś
schronienia w pobliskiej wiosce. Musiała się tam jakaś znajdować, tak
wskazywała mapa i Aiko miała ogromną nadzieję, że tym razem się nie myli.
- Ależ Pani uparta. – Usłyszała nagle tuż obok siebie, przez co podskoczyła
wystraszona. – Chciałbym Panią przeprosić za zachowanie swojego ucznia i
zaproponować skromną pomoc... – Mówił mężczyzna zupełnie nie zwracając uwagi na
zdziwienie i przerażenie Aiko.
- Czy zechce pani się na chwilę zatrzymać i z nami porozmawiać?
Siwowłosa zatrzymała się dla świętego spokoju. Patrzyła wyczekująco na
mężczyznę, czując jak bagaż coraz bardziej jej ciąży.
- Bardzo przepraszamy za ten nagły i niesłuszny atak na pani osobę. Jesteśmy
świadomi, jak bardzo mogła Pani i eee Pani dziecko ucierpieć. Chcemy więc w
ramach zadośćuczynienia odrobinę Pani pomóc. – Uśmiechnął się radośnie
podkręcając wąsa, bardzo z siebie zadowolony.
Dopiero teraz zauważył jak kobieta kurczowo trzyma swój kosz i jak pot wstępuje
jej na czoło, zapewne z wysiłku.
- Ależ gdzie moje maniery! Eizo pomóż Pani i weź jej bagaż. – Rozkazał tonem
nieznoszącym sprzeciwu.
Młodzieniec posłusznie poczłapał się w stronę Aiko, ta jednak nie zamierzała
tak łatwo dać za wygraną.
- Dziękuję za ofertę, jednak nie skorzystam.
Po czym ruszyła w dalszą drogę słysząc za sobą zirytowane westchnienie. Szła
tak dłuższy czas nie oglądając się za siebie. Jednak wyraźnie słyszała idących
za nią mężczyzn, którzy bynajmniej nie kryli się z tym, że podążają za nią krok
w krok i rozmawiali w najlepsze. Początkowo nie zwracała na to większej uwagi.
Zajęła się uspokajaniem Sore, która teraz gaworzyła jej słodko w ramionach.
Z czasem jednak szepty zaczęły narastać i zirytowana do granic możliwości
kobieta w końcu nie wytrzymała. Odwróciła się gwałtownie z zamiarem nawrzeszczenia
na mężczyzn. Jakież było jej zdziwienie gdy nie ujrzała nikogo za sobą. Przez
chwilę stała osłupiała, aż nie wytrącił jej z tego stanu cichy chichot. Aiko
spojrzała w tamtym kierunku. Ponad nią do góry nogami zwisali ci sami
mężczyźni. Oboje wgapiali się w nią bezczelnie. Z czego jeden z nich,
oczywiście starszy nie mógł się powstrzymać od chichotu na widok jej miny.
Zdziwienie Aiko przechodziło powoli w gniew, by po chwili przejść w jeszcze
większe zdziwienie. Jakim cudem oni wisieli ot tak sobie do góry nogami?!
Starszy z nich nie wytrzymał długo i zeskoczył po raz kolejny przed kobietę
uśmiechając się przyjaźnie.
- To co? Może jednak pomóc?
Na widok rozszerzonych ze zdziwienia ust Aiko ponownie się zaśmiał.
- Nazywam się Etsuya, a to mój uczeń Eizo. Jesteśmy shinobi z pobliskiej wioski
herbaty. – Ukłonił się lekko, to samo zrobił jego uczeń stojąc już razem ze
swoim mistrzem na ziemi. – A Pani to..?
- Nazywam się Aiko... – Mruknęła cicho nadal zdziwiona kobieta.
- Miło nam poznać! A to jest...? – wskazał na dziecko.
Aiko otrząsnęła się szybko. Wróciła czujność.
- Sore. Jest synem mojej zmarłej córki. – Odparła pewnie.
Taką właśnie wersję przyjęła oficjalnie. Poza granicami własnej wioski nie
musiała obawiać się, że ktoś ją rozpozna. A opieka nad dzieckiem, zmarłej córki
była zdecydowanie bardziej przekonująca. Zresztą to jak do tego doszło, to
kolejna długa historia, łącząca się z pewną starszą Panią, u której się kiedyś
zatrzymała.
- Piękny chłopak, doprawdy. To może ja wezmę… – Wskazał ręką na wiklinowy kosz.
- Powtarzam, że nie potrzebuję pomocy. Jesteście Panowie z wioski herbaty?
Możecie mi przynajmniej powiedzieć, jak daleko do najbliższej osady? Podróżuję
już dłuższy czas i pragnę się tam zatrzymać.
- Niech się Pani nie wygłupia. Idziemy w tym samym kierunku, a do wioski
jeszcze spory kawałek. No już... niech no pani mi to odda. – Po czym
bezceremonialnie wyrwał bagaż ze słabego uścisku Aiko.
Nie słuchając sprzeciwów ze strony kobiety podał go młodemu, milczącemu do tej
pory chłopakowi.
No co za facet! Pomyślała zirytowana Aiko.
Już po chwili szli ramie w ramie w stronę wioski. Zanim tam jednak dotarli,
Aiko była zmuszona wysłuchać wielu dziwacznych opowieści i historyjek, które
według Pana Etsuyi były niesamowicie zabawne. Nikt nie pytał jej niestety o
zdanie. A miałaby na ten temat wiele do powiedzenia. Pod napływem tej paplaniny
nawet Sore zdążyła usnąć spokojnie w ramionach swej opiekunki.
Zmęczona kobieta z westchnieniem ulgi przywitała mury wioski. Nie miała siły
nawet podziwiać oryginalnej architektury i klimatu wioski. Marzyła tylko o
ciepłym posiłku i wygodnym posłaniu.
- Obawiam się, że o tej porze roku nie znajdzie pani przyzwoitego miejsca na
postój. Nie z dzieckiem. – Odezwał się nagle Pan Etsuya. – Jeśli mógłbym, to
chciałbym zaproponować pani bezpieczny pobyt w moich skromnych progach.
Słowa te na powrót ocuciły kobietę. Nie ufała temu mężczyźnie na tyle by
ryzykować. Jednak, jeśli ten nie kłamał, to mogła wylądować na dworze
dzisiejszej nocy, a tego by chyba nie przeżyła. Po dłuższym namyśle zgodziła
się.
- Ale tylko na jedną noc! – Zastrzegła od razu.
- Oczywiście, jak pani zechce! – Odparł z uśmiechem.
Podążyli więc razem przez wioskę, aż do jej południowego krańca. Droga była
długa, a przez zadziwiającą ilość krętych uliczek Aiko poczuła się jeszcze
bardziej zmęczona i zagubiona.
Gdy wreszcie dotarli na miejsce przed jej oczami wyrósł dość okazały, duży dom.
Posiadłość wybudowana w klasycznym stylu japońskim, otoczona zewsząd była przez
bujną choć zadbaną roślinność, tworzącą harmonijny ogród. Etsuya wprowadził
Aiko i swojego ucznia do środka. Dom był pusty, co trochę zdziwiło kobietę.
Mężczyzna wyglądał na dość zamożnego, więc nawet przy braku rodziny wydawało
jej się logiczne posiadanie swego rodzaju gosposi. Nikogo jednak nie zauważyła
w drodze do wyznaczonego jej pokoju. Co więcej jej czujne acz zmęczone oczy
zdążyły wypatrzeć pyłki kurzu pokrywające półki a nawet podłogę. Niewątpliwie
znaczyło to, że pan domu dawno tu nie zaglądał. Etsuya spostrzegł zdziwioną
miną Aiko więc pospieszył z wyjaśnieniami.
- Nie było mnie w domu od miesiąca, przepraszam za ten bałagan… Zapewniam
jednak Aiko, że nie poczujesz z tego powodu, żadnego dyskomfortu. Ulokuję Cię
jeśli pozwolisz w zachodnim skrzydle. Jest dość blisko kuchni oraz wyjścia do
ogrodu… Powinno Ci się spodobać.
Aiko przytaknęła. Była zmęczona i szczerze nie bardzo obchodziła ją tym
momencie topografia tego mieszkania, po co jej to było skoro nazajutrz
odejdzie? Nie miała nawet sił zastanawiać się, kiedy oboje stali się na tyle
bliscy, żeby mówić do siebie po imieniu.
Nie zwróciła nawet uwagi na żegnającego i odchodzącego chłopaka. Etsuya zabrał
od niego rzeczy Aiko i wskazał kobiecie kierunek drogi. Doszli do pomieszczenia
na końcu długiego korytarza. Mężczyzna rozsunął delikatnie drzwi i wpuścił ją
przodem. Aiko zawahała się, lecz po chwili przekroczyła próg. Pokój był dość
duży, utrzymany w tradycyjnym stylu, nieróżniącym się od reszty domu. To na co
siwowłosa zwróciła uwagę było łóżko. Futon złożony schludnie znajdował się
naprzeciw drzwi. Tuż obok niego mały stoliczek w kącie pokoju. Kobieta
przyglądała się z zaciekawieniem malowidła zdobiącym ściany. Ilustracje
przedstawiały tańczące lisy. Przez jej umysł przebiegło wspomnienie
pozostawionej Lisicy i coś ukuło ją w piersi. Odwróciła wiec wzrok i teraz
wpatrywała się w kres horyzontu widniejącego za oknem.
Etsuya mówił coś do niej, lecz ta nie trudziła się nawet słuchać. Wyłapała
pojedyncze słowa takie jak kąpiel, jedzenie czy dziecko i sen. Jej umysł był
zmroczony, jej myśli wędrowały daleko.
Gdy wreszcie się ocknęła mężczyzny już przy niej nie było, a trzymany przez
niego kosz stał teraz u jej stóp. Przysiadła na ziemi, Sore nadal spała. Aiko
zagapiła się chwilę na jej spokojną twarz. Dziecko nie wyglądało za dobrze, było
chudłe, ubranka postrzępione i brudne wisiały na niej bardziej niż zwykle.
Obie były zmęczone. Mimo to, Aiko wiedziała, że jeszcze nie może zaprzestać
podróży. Miała przeczucie, że coś nimi pokieruje i da im znak gdy będą mogły
już odpocząć i przystanąć na zawsze. A wtedy kobieta nie miała zamiaru już
nigdy wędrować.
Powolnymi ruchami zaczęła wyjmować swoje rzeczy z kosza i układać je naokoło
siebie.
Stary kompas, mapa, ubrania, nóż, woreczek ryżu, który jak się okazało został
przebity strzałą i połowa jego zawartości się wysypała no i sakwa na wodę.
Wszystkiego było niewiele. Kobieta spoglądała na to krytycznym wzrokiem dopóki
nie wrócił Etsuya.
-Czy mogę...? – Spytał wskazując na mapę.
Aiko kiwnęła niepewnie.
- Ciekawe… Doprawdy, bardzo ciekawe. Oh! A to! Niesamowite...
Irytowało ją to niezmiernie. Co tez mogło
być takiego ciekawego i niezwykłego?! Przecież to tylko zwykła mapa. Nie
zamierzała jednak pytać. Mężczyzna zaprzestał po chwili i przeniósł swój wzrok
na siedzącą naprzeciw niego kobietę. I tym razem długo się przyglądał. Speszona
Aiko spuściła wzrok chociaż wiedziała, że nie powinna czuć się zawstydzona.
Przecież to nie ona wpatrywała się w niego przenikliwie. Przez to spojrzenie
czuła się słaba i jakby odkryta. Miała dziwne wrażenie, że mężczyzna wszystko o
niej wie. Nie podobało jej się to.
- Chodź. Naszykowałem kąpiel. – Rzekł cicho, po czym ruszył w kierunku drzwi,
nie oglądając się za siebie.
Zawahała się lecz po chwili ruszyła w ślad za nim z Sore w ramionach.
No cóż będzie zmuszona obudzić małą...
Etsuya przeprowadził ją przez prawie cały dom by dotrzeć do łazienki. Przez
chwilę Aiko miała wrażenie, że świat wokół niej się kręci. Wszystko w tym
pomieszczeniu było tak inne, tak dziwne i po prostu okrągłe. Półki, okna a nawet detale pokrywające ściany.
Po środku stała również okrągła, drewniana wanna wpuszczona nisko w podłogę. Mężczyzna
wskazał jej gdzie co jest, po czym ulotnił się szybko by jej nie przeszkadzać.
Na widok jej miny nie mógł się jednak powstrzymać od szerokiego uśmiechu i
podkręcenia wąsa z zadowoleniem.
Aiko obeszła wannę dookoła błądząc opuszkami palców po powierzchni wody.
Mokrymi palcami dotknęła nosa dziewczynki i gładziła jej policzki
pieszczotliwym gestem. Mała zaczynała się przebudzać, co było na rękę kobiecie.
Usadziła ją na stosie ręczników tuż przy wannie po czym zajęła się sobą, mając
dziecko cały czas na oku.
Po bardzo długiej kąpieli czuła się jak nowo narodzona. Teraz wiedziała jak
bardzo potrzebowała zatrzymać się gdzieś w cywilizowanym miejscu.
Gdy opuściła to magiczne pomieszczenie udała się w raz z Sore w stronę kuchni.
Kierowała się instrukcjami Etsuyi ale mimo to zbłądziła kilka razy po drodze.
Mężczyzna siedział już przy stole
czekając na nie. Wpatrywał się w ścianę nieruchomym wzrokiem, Aiko miała
wrażenie, że ten stara się wtopić w otoczenie.
Chrząknęła oznajmiając swoją obecność. Ten spojrzał na nią i zaprosił gestem
ręki do siebie.
Zapach gotowanych jarzyn dotarł do nosa siwowłosej przypominając o głodzie jaki
czuła. Nim zaczęli jeść Etsuya pomodlił się krótko. Mimo pragnienia jakie
dręczyło Aiko, ta wpierw zajęła się dziewczynką. Usadziła ją sobie na kolanach
i próbowała w nią wmusić jak najwięcej ciepłego posiłku. Gdy mała widocznie już
objedzona zaczęła grymasić, dopiero wtedy pozwoliła sobie na skromny
poczęstunek.
Etsuya obserwował to wszystko z boku zamyślając się. Kobieta go intrygowała.
Uważał, że to niecodzienne spotykać samotną, już trochę starszą panią z
dzieckiem, podróżująca widocznie od dłuższego czasu. Zwłaszcza w tak
niebezpiecznych czasach. Mimo zakończenia wojny, wciąż było słychać wieści o
częstych napadach i mordach, zwłaszcza na cywilach.
Oboje po krótkiej chwili rozeszli się w poszukiwaniu własnych zajęć. Prawie nie
rozmawiali ze sobą, nie czuli takiej potrzeby, zresztą zarówno on jak i ona
byli niesamowicie zmęczeni.
Aiko czuła się niesłychanie dobrze. Jej mięśnie odpoczęły dzięki długiej
kąpieli, a ciepło rozchodzące się w brzuchu po smacznym posiłku, dawało uczucie
senności. Gdy tylko dotarła do „swojego” pokoju rozłożyła futon i ułożyła się
na nim wraz z Sore. Dziewczynka bawiła się jej włosami leżąc grzecznie obok.
Aiko obserwowała jej ruchy. Patrzyła w jej ciemne oczy i powoli zasypiała.
Gdy ponownie uchyliła swe powieki był już ranek, a ona czuła, że mogłaby tak
spać wiecznie. Już miała ponownie oddać się w objęcia morfeusza gdy spostrzegła
brak bardzo ważnego elementu.
Wystraszona podniosła się nagle i rozejrzała.
Nigdzie nie było widać Sore.
Z trzaskiem otworzyła drzwi. W myślach przeklinała siebie i obcych nieznajomych
proponujących nocleg. Miotała się po domu w poszukiwaniu dziecka lub
właściciela posiadłości.
Znalazła obie zguby. Początkowo zauważyła tylko Etsuyę odwróconego do niej
tyłem. Mężczyzna siedziała ganku ogrodu. Wydawał się być zamyślony i zapatrzony
w spadające, smagane jesiennym wiatrem liście. Kiedy Aiko miała już podejść do
niego i rzucić jakiś niewybredny komentarz spostrzegła na jego kolanach
owiniętą w kocyk bawiącą się czymś dziewczynkę.
Na ten widok przystanęła chwilę i wpatrywała się jak urzeczona w ten obrazek.
Zreflektowała się jednak szybko i podeszła do mężczyzny siadając obok niego.
Spokój na jego twarzy nie pozwalał jej się gniewać. Aiko westchnęła głęboko
zamykając na chwilę oczy.
Wdychała jesienne powietrze i czuła się już spokojna i dziwnie bezpieczna.
Nie rozumiała tego, ale nie przeszkadzało jej to.
Wpatrywali się razem w liście wirujące na wietrze.
- Zostanę jeszcze tylko jeden dzień.
Ten tylko uśmiechnął się do siebie, delikatnie jej przytakując.
Aiko zatrzymała się u tego mężczyzny na dłużej. Znacznie dłużej niż sama
chciała. Okazał się on jednak godnym zaufania, ekscentrycznym i przez to dość
specyficznym człowiekiem. Aiko zawdzięcza mu naukę wielu pożytecznych rzeczy i
ochronę, podczas gdy na zewnątrz szalała ostra zima. Kobieta czuła się tam
dobrze i miała okazję zebrać siły przed kolejną wędrówką oraz przyjrzeć się
zjawisku, które ostatnimi czasy zauważyła u swej podopiecznej. A wszystko
zaczęło się w dniu jej pierwszych urodzin. Wtedy jednak Aiko nie brała tego na
poważnie. Być może zostałoby tak do końca gdyby nie powtarzało się to coraz
częściej. Przez co zaczęła wpadać w panikę przerażona tym co działo się z Sore.
Między innymi przez to opuściła wioskę Herbaty. Bała się, że ktokolwiek mógłby
zauważyć dziwne zachowanie dziecka. Tak więc niebawem ruszyły w dalszą podróż,
obie kompletnie odmienione.
*Kierunek północno-zachodni - jest to kierunek według Japończyków przynoszący
pecha.
Hmm... ... No zbyt błyskotliwa nie jestem, a nie chciałabyś chyba komentarza zawierającego same wyrazy pokrewne, bliskoznaczne do świetnie i pięknie?
OdpowiedzUsuńIle razy będę to pisać, nie wiem... Idealnie dobrane reakcje. Każdy ruch Aiko idealnie pasował. Lubię to widzieć w opowiadaniach w gruncie rzeczy dlatego, że chciałabym zostać psychologiem ^^ Podobał mi się jej stosunek do Etsuyi, początkowo całkowicie wściekle i oschle, potem z dystansem, a na końcu już nieco sympatyczny. Coś mi się wydaje, że Sore może posiadać jakieś tajemne zdolności, mogłaby być choćby jinchuuriki, co w gruncie rzeczy wyjaśniłoby dlaczego wydawała się martwa po porodzie... Heh... O ile miałoby się co przegrzać. Maniek (mózg) wyjechał na Hawaje, dostałam pocztówkę ^^
Dziękuję, że wpadłaś na mój blog o FT, cieszę się niezmiernie :D Prowadzę też o Naruto XD Bystra jestem. Nie lubię spamu, dlatego tylko wspominam.
Tak czy siak, pozdrawiam i życzę weeny~! Niby wypadałoby też wesołego alleluja, ale to dzisiaj... Heh... Tak czy siak... Alleluja~!
Bayooo~!
Cholera... Tam przed "heh" był taki emm... nawias i pisało "mózg jej się przegrzewa"... Cholerny blogspot usuwa te "<" ptaszki, czy jak to kto woli nazywać >.<
Usuń